Seraphina miała rację, za raz na wielkim parkingu zaparkował różowy statek z rejestracją z imieniem Ulian. Drzwi do statku się otworzyły i wysunęły się schody z których nie zeszła Ulian, ale Ziemian. Miał piękne błąd włosy ułożone żelem, błyszczące niebieskie oczy, i był ubrany w bluzkę w wzór moro i spodnie koloru brązowego, a na jego stopach widniały glany.
Ciężkimi butami poruszał się tak delikatnie, podszedł do Seraphiny uniósł jej rękę i pocałował czule, po puszczeniu jej wybiegła ze statki Ulian wyrwała mu z ręki rzadki materiał i fuknęła coś pod nosem.
Seraphina zaczerwieniła się, i zniżyła głowę wtedy delikatnym ruchem ręki John, bo tak miał na imię chłopak. Odgarnął jej gęste, kręcone brąz włos z niebieskimi końcówkami i uśmiechnął się doń.
- Witaj piękna, jestem podróżnikiem z Ziemi, zabrała mnie tu twoja równie piękna siostra. Miło mi cię poznać. Jestem John, a ty?
Na te słowa twarz Ulian pokryły zmarszczki, a w oczach latały jej iskry złości, "Że ja jestem taka jak ona?!" myślała. Odeszła z zaciśniętym w dłoniach materiale.
Seraphina jednak się uśmiechnęła widząc złość siostry,
- Jestem Seraphina, miło mi.
John poprawił sobie zgrabnym ruchem ręki włosy, chwycił dłoń Serap i uśmiechnął się szarmancko. "Prawdziwy z niego romantyk." pomyślała Seraphina gdy ten przysunął ją doń do siebie, i zaproponował spacer.
Seraphina od dawna nigdzie nie wychodziła gdyż była wyśmiewana w każdym miejscu gdzie się pojawiła, teraz było inaczej. Szli tak przez długi czas, a każdy jak na ich spojrzał tylko otworzył buzię i patrzył jak odchodzą. Nie wiedział nikt kto to był, i czemu zadawał się akurat z Seraphiną.
Gdy doszli do wielkiej skały usiedli razem i patrzyli w niebo w ciszy, aż w końcu John się odezwał,
-Opowiedz mi coś o sobie.
Seraphina niezbyt była skora do opowiadania o swoim życiu, gdyż niewiele miała do powiedzenia.
- Jak widzisz, żyje w cieniu siostry. Nie mam znajomych, przesiaduje dniami i nocami w moim pokoju malując. To moja pasja, jedyne co mam. Jestem po prostu brzydulą nic nie wartą dziewczyną.
Ciche westchnięcie udało się słyszeć, John zerwał się na nogi i rzekł.
-Nie, nawet tak nie mów, jesteś ładna, i udowodnię ci że warta.
Złapał ją za ręce i uśmiechnął się. Za raz John poprosił ją by pokazała mu swoje obrazy, zgodziła się. Bo jako jedyny był dla niej miły, może to tylko złudzenie?
Po chwili byli w jej pokoju, znów mijali odmieńców zdziwionych na ich widok lecz tym razem ona się nie przejęła.
John ujrzał przed sobą ściany obklejone jej obrazami przedstawiającymi pary kosmitów całujących się, gwiazdy, ją i wiele innych. Dotknął obraz jej i otarł rękę,
- Są piękne, tak jak ty.
Sypał komplement po komplemencie. A Seraphina się czerwieniła.
- Gdzie masz szafę?
Nagle zapytał, Seraphina nie wiedziała po co mu ta informacja ale wskazała.John ją otworzył i ujrzał masę ubrań, wyjął koszule moro z ćwiekami, i spodnie podobne do jego. Wziął jej rękę i włożył do rękawa i drugą, i zręcznie zapinał guziki.
-Jeszcze spodnie, ale tego to już nie zrobie.
Zaśmiał się słodko. I odwrócił, w tedy Seraphina włożyła spodnie i zapięła, podeszła do lustra i kazała mu się odwrócić. Stanęli oboje przed lustrem, uśmiechnęli się.
-Chodź.
Rzekła i wyszli z posesji. Weszli do jakiej kawiarenki, a było ich pełno.
Kosmitka weszła pierwsza każdy zaczął się śmiać i wytykać palcami, a jak zaraz wszedł człowiek szczęki im opadły, Seraphina zaśmiała się.
Nagle podszedł napakowany kosmita, o imieniu Ben.
Pchnął człowieka i zaśmiał się, Seraphina wyszczerzyła swe kły wampira które odziedziczyła po matce tak jak niebieski kolor skóry.
Podeszła do Ben'a z kłami na wierzchu, ten przestraszył się upadł i czołgał się do ściany, a tam nie było wyjścia.
Seraphina syknęła i...
Chcesz dowiedzieć się co było dalej? Liczę na wasze wejścia i komentarze, jak zobaczę że się podobał wstęp to napiszę kolejny rozdział.
Więc do dzieła!
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Więcej informacji znajdziesz u mnie :3.
OdpowiedzUsuń